Luty za nami, więc najwyższy czas, by podsumować to co przeczytałam.
Za mną 9 książek, z czego 6 przeczytałam w formacie elektronicznym, a 3 w wersji papierowej. Dało to w sumie 3061 stron. Do tego 2 krótkie komiksy, z których każdy miał 48 stron.
Bywało lepiej, ale bywało też znacznie gorzej. Jestem bardzo zadowolona, że pomimo bardzo wielu spraw, nadal znajduję czas na tą pasję.
A oto co czytałam w lutym:
Książki
Yellowface to pierwsza książka, jaką przeczytałam w lutym. Bardzo wciągająca, wielowymiarowa, kontrowersyjna. Znajdziecie o niej osobny wpis – chętnych odsyłam do recenzji. W subiektywnej ocenie ta książka zyskała u mnie 8/10.
Zaskoczyła mnie ta książka! Spodziewałam się lekkiego romansu z silnie zarysowanym wątkiem obyczajowym, a otrzymałam bardzo dobrą powieść obyczajową z ciekawym wątkiem kryminalnym i tylko lekko zarysowanym wątkiem miłosnym. Przyjemna historia skłaniająca do analizy wydarzeń, wiarygodni bohaterowie, ciekawe opisy otoczenia. Polecam jako przerywnik pomiędzy bardziej wymagającymi lekturami. Moja ocena to także 8/10.
Po świetnym debiucie jakim była Pacjentka, miałam dość wysokie oczekiwania odnośnie kolejnej powieści Alexa Michaelidesa. Niestety, tym razem się zawiodłam. Książka niby tajemnicza, z dość ciekawym wątkiem kryminalnym okazała się jednak przydługa, nudnawa i niestety rozczarowująca w zakończeniu. Główna bohaterka, choć silnie dotknięta przez życie, była nazbyt naiwna i łatwowierna. Na kartach książki właściwie nie przeszła żadnej przemiany. Moja ocena 6/10.
Dobry tytuł na długie wieczory. Dwoje nieznajomych, przypadek, tragiczna historia nieżyjącego już artysty i Paryż, jako tło. Bardzo dobre połączenie przeszłości z bieżącymi wydarzeniami z życia bohaterów. Ciekawy suspens i proces rozwiązywania tajemnicy. Może nazbyt przewidywalne zakończenie, ale można na to przymknąć oko, bo Apartament w Paryżu czyta się z dużym zainteresowaniem i bardzo szybko. Oceniam tą książkę na 8/10.
Ilość zachwytów nad tą książką sprawiła, że sięgnęłam po nią z ciekawości, choć wcale nie miałam jej w planach. I przeczytałam, ale niestety skończyło się rozczarowaniem. Dla mnie to słaba parodia historii szpiegowskich, w której otrzymujemy zlepek wielu już istniejących historii. Nie pojawia się nic nowego. Jest za to sporo błędów, na których wyliczanie musiałabym poświęcić tu za dużo miejsca. Szczerze, to nie rozumiem szumu i tych wszystkich pochwał. Moja ocena to 5/10.
Dzięki temu, że jestem mamą mogę od czasu do czasu wrócić do świata literatury dziecięcej sprzed lat. Ostatnio miałam taki powrót do przeszłości dzięki książce rozpoczynającej cykl Jeżycjada. Ile było śmiechu, ile wspomnień ożyło i ile okazji, by opisać współczesnym chłopcom świat sprzed lat. No i był też wątek kryminalny! Moja ocena to 7/10.
Przypadkowo przeczytana książka, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Świetna książka kryminalna, w której przestępstwo uchodzi zabójcy na sucho, ale z jakiegoś powodu wcale to nie oburza. Czy to znaczy, że mamy tu do czynienia ze zbrodnią idealną? A może to tylko wstęp do kontynuacji bardziej zawiłej historii? O tym musicie przekonać się sami, a wierzcie mi, nie zauważycie kiedy czas z tą książką minie. Daję jej 8,5/10.
Najlepsza książka jaką przeczytałam w lutym. Jest w niej wszystko to, co lubię jako czytelniczka kryminałów. Więcej znajdziecie w recenzji, do zapoznania się z którą serdecznie zapraszam. Moja ocena to 9/10.
Ostatnią książką lutego był Ptasznik, o którym również możecie przeczytać recenzję. To kolejny bardzo dobry kryminał, który pojawia się na mojej liście tytułów przeczytanych w lutym, i który otrzymał ode mnie 8/10.
Komiksy
Na prośbę synów w lutym dokończyłam czytanie dostępnych tomów serii Giganci. Choć jest to tytuł skierowany do młodego czytelnika, w którym głównymi bohaterami są dzieci i ich nadprzyrodzeni przyjaciele, to dorosły spędzi z nim całkiem miło czas. Mamy tu bardzo dobre ilustracje, wartką akcję, walkę dobra ze złem, ale nie taką naiwną, w której to dobro jest zawsze na zwycięskiej szali, wiarygodnych i bardzo zróżnicowanych bohaterów oraz ciekawie wymyślone postaci nadprzyrodzone. No i wartość dodaną stanowi fakt, że dziecku robi się miło, gdy przeczytamy coś, co nam zaproponowało i o czym można później z nim porozmawiać.
Ciekawa jestem jak Wam minął luty. Co udało Wam się przeczytać? Czy tytuły przeze mnie wybrane są Wam znane? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat? Może możecie coś m polecić? Dajcie znać w komentarzach.
Dodaj komentarz