Na środku książka Krzyk na biało niebieskim tle. Otoczona jest fioletowymi i niebieskimi pomponami oraz białymi piórkami.

Krzyk Jørn Lier Horst, Jan-Erik Fjell

Kryminały skandynawskie należą do jednego z gatunków, które wiele lat temu wzbudziły we mnie fascynację czytelniczą. Sięgam po nie chętnie, więc jak tylko zobaczyłam, że dobrze mi znany Jørn Lier Horst rozpoczyna nową serię, nie mogłam być wobec niej obojętna. Na wrażenia po przeczytaniu Krzyku zapraszam poniżej.

Kryminały pisane przez Jørna Liera Horsta są dla mnie zawsze gwarancją czytelniczej satysfakcji. Autor rzetelnie przedstawia sprawę oraz pracę wykreowanych przez siebie śledczych. Wydarzenia są wiarygodne, bohaterowie naturalni, wszystko jest dobrze umotywowane. Krzyk, choć podobnie jak inna seria Horsta, jest również owocem współpracy, tym razem z Janem-Erikiem Fjellem, nieco odbiega od typowych dla autora motywów. I to przypadło mi bardzo do gustu, zwłaszcza, że książka ta jest pierwszym tomem nowej serii.

Głównych skrzypiec nie gra tu doświadczony, poturbowany przez życie policjant, a będący w żałobie po śmierci matki i borykający się z własną przeszłością twórca podcastu kryminalnego, Markus Heger, choć to z początku też wcale nie było takie oczywiste. Prawdę mówiąc przez pewien czas myślałam, że wiodącą postacią będzie Mathilde, dziennikarka lokalnej gazety, która, właśnie dzięki podcastowi Markusa, odkrywa temat zaginięcia dziewczynki, Leah Forsberg, sprzed piętnastu lat. Choć policja szybko znalazła winnego porwania, ojca dziewczynki, to nigdy nie udowodniono mu zabójstwa z uwagi na brak ciała ofiary. Uwagę Mathilde zwrócił fakt, że powiesił się on w celi na krótko przed wyjściem na wolność. Niby po co miał to robić? Zaintrygowana rozpoczęła poszukiwania prawdy na własną rękę, włączając w sprawę Markusa Hegera. Jakie są tego konsekwencje? Czy wspólnie odkryli prawdę? O tym musicie przeczytać sami.

Bardzo spodobał mi się pomysł na to, by tajemnicę sprzed lat rozwiązywali bohaterowie niepowiązani z pracą śledczych. Nie jest to nowość w literaturze kryminalnej, ale jednak każdy tego typu zabieg odświeża gatunek i sprawia, że ciągle chce się czytać kolejne tytuły, zwłaszcza jeśli wiadomo, że nastąpi ciąg dalszy.

Autorzy sprawnie przeprowadzają czytelnika zarówno przez zawiłości sprawy sprzed lat, jak i pozwalają na zaglądnięcie w prywatne życie Markusa, które znacząco wpływa na sposób w jaki zbiera informacje, wyciąga wnioski i się zachowuje. Karty, które zostały odkryte w tym rozdaniu dają nadzieję na świetną kontynuację w przyszłości. To też jest duży plus Krzyku, bo w momencie przeczytania ostatniego zdania, już byłam pewna, że sięgnę po drugi tom serii. Autorzy pozamykali wiele wątków, ale sporo pozostawili sobie na później łechtając czytelnika zarówno zakończeniem prowadzonej sprawy, ale też ukazując obszary, o których nie wie nawet sam główny bohater. I nie ma tu na szczęście zawieszenia akcji w takim miejscu, które byłoby frustrujące. Tzw. cliffhanger jest na tyle subtelny, by można było spokojnie poczekać. Oby nie za długo, oczywiście.

Z kolejnych plusów to stałe zaangażowanie uwagi czytelnika. Rozdziały są na tyle długie, by akcja mogła się swobodnie rozwijać, ale nie ma tu niepotrzebnych dłużyzn, pustych dialogów, czy innego rodzaju wtrętów mających na celu zwiększenie ilości stron. Są za to zwroty akcji i przeskoki czasowe, które sprawiają, że wewnętrzny detektyw drapie się po głowie i zadaje sobie pytanie ”No, ale jak to?” po czym, czytając dalej, ma ochotę aż krzyknąć “AHA!”. To ten rodzaj książki, z którą jest trudno się rozstać, gdy już rozwinie się akcja.

Nie jestem fanką podcastów, więc ten element historii stworzonej przez duet Horst – Fjell trudno jest mi ocenić. Czytam za to dużo kryminałów i pod tym względem Krzyk w pełni mnie zadowolił. Mamy tu zarówno ciekawą zagadkę do rozwikłania, jak i typowy dla Norwegii klimat, w którym w opozycji stoi pęd Oslo i niewielkiej miejscowości Fagernes. Autorom udało się uchwycić różnice obu społeczności, choć bardziej skupili się na małomiasteczkowości mieszkańców Fagernes i okolic. Dodatkowo, poruszane jest tu zamiłowanie do posiadania broni i konsekwencje z tego płynące, mieszkanie na uboczu i świadoma izolacja, poczucie samotności i odrzucenia przez najbliższych, czy walka z demonami przeszłości. Dla mnie była to bardzo interesująca mieszanka, która wzbogaciła główny wątek.

Czy książka ma jakieś minusy? Szczerze, jeśli są to nie zwróciłam na nie uwagi. Czytałam z przyjemnością i zainteresowaniem od początku do końca. Dodatkowo, zostałam zachęcona do przeczytania kontynuacji, na którą będę czekać z niecierpliwością.

Jeśli lubicie kryminały, skandynawski klimat, nieco poturbowanych przez życie bohaterów oraz odkrywanie tajemnic sprzed lat to Krzyk powinien trafić w Wasze gusta.

O autorach

Jørn Lier Horst – norweski pisarz i dramaturg; do września 2013 pracował jako szef wydziału śledczego Okręgu Policji Vestfold, obecnie jest pełnoetatowym pisarzem. Studiował kryminologię, filozofię i psychologię. Jest autorem przedstawień dla Teater Ibsen; od dwóch lat ukazują się również jego powieści kryminalne w tzw. serii CLUE, przeznaczone dla młodszych czytelników, a w 2013 ukazały się trzy pierwsze książki dla dzieci z serii Biuro Detektywistyczne Nr 2.

Horst zadebiutował w 2004 powieścią Świadek koronny. Stworzył cykl powieści kryminalnych, w których głównym bohaterem jest William Wisting, policjant pracujący w Larviku.

Jan-Erik Fjell – norweski pisarz, pokerzysta i prezenter radiowy. Jako autor zadebiutował w 2009 roku powieścią Pus. W 2010 roku opublikowano jego pierwszą powieść kryminalną Cisza, za którą otrzymał nagrodę Booksellers Award 2010. W Polsce ukazała się jak dotąd jego jedna książka – Kapuś (2018).

Tytuł: Krzyk

Autor/ka: Jørn Lier Horst, Jan-Erik Fjell

Cykl: Markus Heger (tom 1)

Wydawca: Smak Słowa

Ilość stron: 344

Ocena subiektywna: 8/10

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Smak Słowa.


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *