Na Jowitę Zachariasza Suchodolskiego natrafiłam poprzez instagramowy profil wydawnictwa Videograf, na którym zwróciłam uwagę na bardzo intrygującą szatę graficzną okładki. Zresztą opis pod zdjęciem też mnie zaciekawił, co sprawiło, że tym chętnie skorzystałam z możliwości recenzji powieści. I powiem Wam jedno – nie żałuję ani chwili poświęconej lekturze.
Są książki, których nie szukaliśmy, a mimo to stają na naszej czytelniczej drodze, niespodziewanie lądując na szczycie stosiku (a raczej stosu) “do przeczytania”. Tak też było w przypadku Duszy granicy, Matteo Righetto od wydawnictwa Smak Słowa. Czy to niespodziewane spotkanie z twórczością Włocha warte było zaburzenia misternie szykowanego planu czytelniczego?
Małżeństwo, formalne przypieczętowanie więzi między dwojgiem ludzi od dawna stanowi jeden z fundamentów naszego społeczeństwa. Dla jednych obrączka na palcu dwojga bliskich osób to symbol nierozerwalnego sznura łączącego ich bez względu na okoliczności aż do śmierci. Dla innych to niepotrzebne kajdany, które odbierają wolność, zmuszają do poświęceń, wysiłku czy niechcianych kompromisów. Zwolennicy tej instytucji i nowo sobie poślubieni młodzi ludzie często uważają, że jak jest ślub, to szczęście będzie trwać wiecznie i nic nie będzie w stanie rozdzielić małżonków. Będzie jak w bajce – “i żyli długo i szczęśliwie”. Życie jednak często zaskakuje i poddaje więź łączącą małżonków licznym próbom. Niejednokrotnie bywa, że ani miłość, ani małżeństwo nie są w stanie im sprostać. Taka właśnie historia spotkała bohaterów powieści Nasze małżeństwo autorstwa Tayari Jones.
Mówi się że trzeba sięgnąć dna, by poczuć wartość życia. Przekonała się o tym Beth, bohaterka książki Clare Fisher Wszystkie dobre rzeczy. Książka trafiła do mnie zupełnym przypadkiem, za sprawą instagramowej zabawy booktour i Kasi z @herbatkowa.reads. I to był szczęśliwy przypadek, o czym postaram się przekonać Was poniżej 😉
Każdego dnia podejmujemy decyzje. Jedne są błahe i nawet nie zwracamy na nie uwagi, nad innymi zastanawiamy się wielokrotnie, gdyż mamy świadomość, że mogą znacząco zaważyć na dalszym życiu. A co wtedy, gdy działamy spontanicznie i niekoniecznie myślimy o konsekwencjach? Dla chwili lub po to, by choć przez krótki czas, ktoś zwrócił na nas uwagę? Jej historia jest przestrogą, ale też wołaniem o pomoc. Dwoje ludzi, jedna decyzja, zniszczone życie. Poznajcie Historię pewnej dziewczyny, Sary Zarr.